Translate

piątek, 25 października 2013

ROZDZIAŁ 11

-Przyrzekam,że to był on -powiedziałam zapłakana.
 -Kiedy ostatni raz go widziałaś? -zapytała z troską Klara.
-No, jeszcze jak byłyśmy w Polsce na imprezie z okazji twoich 18-stych urodzin.
 -Musisz to zgłosić na policję.Nie ma innego wyjścia.
 -Nie,nie chcę nikogo narażać.Najlepiej będzie jak..
W drzwiach ukazała się Sila z Ilkayem.
-Jak wrócisz do Warszawy? -zapytał z pogardą.-Nie ma takiej opcji! Ja cię potrzebuję,dla Sily jesteś jak siostra,obiecałaś coś dla Nuriego ,nie niszcz wakacji dla przyjaciół w takim magicznym miejscu.A co najważniejsze, co z nim?
 -Może masz rację...Wczoraj byłam u niego w szpitalu po tym wypadku.Nic się nie stało,a zatrzymali go o jeden dzień dłużej na obserwacje -powiedziałam ze spokojem ale mimo tego moje serce biło jak szalone ze strachu.
Bałam się o siebie,a w szczególności o innych,Roberta...A co się stanie jeśli..? Muszę coś z tym zrobić ale nie wiem co.Zapowiadało się tak pięknie.Całą noc nie spałam,bo myślałam o tym jak mnie znalazł.Przecież dzieliły nas tysiące kilometrów.Po tym co się stało na urodzinach,straciłam jakie kolwiek szanse na uwolnienie się od krwawych wspomnień.Klara wpadła w depresję.Z trudem ją z tego wyciągnęłyśmy. Na osiemnastych urodzinach ,gdy wszyscy się świetnie bawili przyszedł on i zaczęło się najgorsze.Wyciągnął..
-Nina,telefon!!! Kontaktujesz w ogóle?
-Przepraszam,myślałam o pewnym zdarzeniu - otrząsnęłam się z wspomnień.Odrzuciłam połączenie,nic ważnego.
 -Przepraszam,że zostawiam was w takim momencie ale od tygodnia byłam umówiona z Kevinem i nie mogę tego przełożyć -przytuliła mnie i
 popędziła do drzwi.
-Szczęśliwej randki Klara! -krzyknęłam za nią.
-To nie randka! -krzyknęła zadowolona.
 -Przyszliśmy zobaczyć jak się czujesz ale chyba jesteś strasznie senna.Połóż się i wyłącz na chwilę emocje.Dobranoc -powiedziała opiekuńczym głosem Sila.
 Na znak wdzięczności uśmiechnęłam się tylko i odmachałam im na pożegnanie.Byłam im wdzięczna za troskę i za to,że są przy mnie.Bałam się,że znajdzie mnie w tym pokoju.Mimo strachu musiałam żyć normalnie i czekać na rozstrzygnięcie sytuacji.Miałam dużo planów na dzisiejszy dzień ale nic nie mogłam zrobić.Czułam się bezradna.Piękne wakacje zamieniły się w koszmar.Przypomniało mi to scenę z jakiegoś horroru.Wyłączyłam myśli i emocje.Zasnęłam.


 30 minut później


 Budząc się słyszałam jakieś szmery i kroki dochodzące z pokoju Kat.Czułam,że ktoś zaczął buszować przy naszej kuchence.Tego było za wiele.Przecież to mógł być złodziej.Wstałam po cichu i wzięłam kryształowy wazon z półki.Na palcach skradałam się do kuchni.Byłam zaspana.Widziałam jedynie mężczyznę.Umięśnionego.To na pewno złodziej albo i on.Ręcę zaczęły mi się nieubłaganie trząść ze strachu.
 -Już nigdy więcej nie okradniesz mnie i nie znajdziesz!!-krzyknęłam i zamachnęłam się do ciosu.Odparł mój atak.
Ustanął do mnie twarzą.Nie wierzyłam własnym oczom.
-Mario?? A co ty tu?-wyjąkałam głupie zdania.
 -No jak widzisz zajmuję się tobą z prośby Emilki,a ty tak mi się odpłacasz? No ładnie -pokręcił palcem przy czym się zaśmiał.
-Przepraszam.Myślałam,że znowu to jakiś facet chce zaatakować mnie albo bliskie osoby.Jestem bezradna -położyłam głowę na stół i westchnęłam.
 -Spokojnie,wszystko będzie dobrze.To tylko stan przejściowy.Nie zamartwiaj się,bo to nic nie da.Co powiesz na małe co nieco?
Popatrzyłam przez palce na przygotowane przez niego danie.Pokręciłam głową i wydukałam ledwo dosłyszalnie "Może za godzinkę".Wstał raptownie z krzesła i zaświecił nowym pomysłem na poprawę mego nastroju.
-Potrenujemy! -puścił oczko.
 -Yyy? Czy ty myślisz,że ja na prawdę mam ochotę na jakieś głupoty?
-Głupoty?? No paniusiu,ty chyba nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy,co sport może zdziałać.
-Oświeć mnie,bo jakoś nie wiem -powiedziałam znudzona i z przekąsem.
-Otóż tak.Uprawiając sport wydzielają się endorfiny czyli hormony szczęścia,dzięki którym jesteśmy szczęśliwi.Gdy jesteśmy znudzeni, sport pobudza nasze myślenie,zdolność do wykonywania wielu czynności i sprawia ,że jesteśmy jak nowo narodzeni.Możemy zrobić ćwiczenia pilates,burpees,raczki,brzuszki,ósemki.. -Skończ już z tym ok? Żebyś tak nie ględził zgodzę się.Ale jeżeli sport nie wydzieli hormonów szczęścia u mnie, to gorzko tego pożałujesz!Idę się przebrać.
-Tak!! -uśmiechnął się.
Może i ma rację,tylko ja robię z siebie takiego kozła ofiarnego i nie próbuję nic zrobić co poprawiłoby mi nastrój.Raz kozie śmierć.Zgodzę się.Po 15 minutach byłam gotowa.Dałam mu znak ,że możemy wychodzić.Dziecko szczęścia.
Popoatrzyłam na niego i sama się uśmiechnęłam.

-Najpierw wykonamy biegi ,czyli 45 minutowe cardio , rozciągnięcia, brzuszki, pilates, burpees,ósemki...
 -A jak się nazywają zawody kto szybciej się uciszy? -uśmiechnęłam się krzywo. -Ok,ale rób to co ja.
 -Hej,ja nie jestem sportowcem,a znając życie to...
-Nie obijaj się tylko ruchy,ruchy!
Minęły chyba dwie godziny,a ja byłam najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.Wcale nie żałowałam.
 -Mario,mógłbyś mnie zawieźć do Roberta? Ma dzisiaj wyjść ze szpitala.
-Wsiadaj!


 Weszłam do sali,w której znajdował się Robert.
-Hej kochanie ,jak się czujesz?
 -O to samo mogłabym zapytać ciebie -przywitałam się z nim.
-Jest ok.Wypisują mnie zaraz.
-Super! W takim razie Mario może nas podwieźć.
Pokiwał głową.W końcu go wypisują i nie zostanę sama,będę czuć się bezpieczna.Z nim jest wszystko inaczej,ale mam na sumieniu Ankę.W końcu to przeze mnie ich związek runął.Wszystko moja wina.Coś jest ze mną nie tak?
 -Wypis dla pana,panie Robercie.
-Dziękuję.
 -Spakowany? -zapytałam.
 -Nic takiego nie miałem oprócz twojego zdrowego żarcia -zaśmiał się.
 -Widzę,że humorek dopisuje.Chorym trzeba się opiekować.
-A wiadomo już..
-Robert,proszę.Na razie skończmy ten temat.
Podniósł ręce w geście poddania i o nic więcej nie zapytał ,aż do przyjechania do hotelu.Odebrałam kluczyki i zaprosiłam panów do środka.Gdy poszłam się umyć słyszałam śmiechy.Domyślam się z czego.
-Nina,na prawdę chciałaś mu rozwalić łeb? -pytał ze śmiechem Robert.
-Haha,nie zaduś się ze śmiechu-wywaliłam język na wierzch.
 Zaparzyłam im  herbatę,a sobie zrobiłam kawę Cappuccino.
 -Witamy wszystkich,a szczególnie ciebie Robercie!
-Jej,cześć wszystkim.Haha,jak my się tu pomieścimy wszyscy? -zapytał Robert. -Znajdźcie na to rozwiązanie.I wypad z kuchni ja przygotowuję jedzenie razem z Nurim.Muszę z Tobą pogadać.
Wszyscy poszli do salonu i rozsiedli się wygodnie na łóżkach i podłodze.A ja w tym czasie robiłam jedzenie.Popcorn i tak dalej.Przy okazji rozmawiałam z Sahinem o tej dziewczynie.W końcu miałam mu pomóc.
-Ok,to ja już wszystko wiem,a teraz powiedz mi jeszcze jakie kwiaty ona lubi? -Em..no chyba fiołki.
-Chyba? Nuri,nie dobrze.Ale postaram się pomóc,a teraz zanieś te jedzenie do salonu,bo umrą z głodu-podałam mu tacę z jedzeniem.
 Po dwudziestu minutach spokojnie mogłam się rozsiąść razem z nimi i pośmiać się z głupich rzeczy.Brakowało mi tego i będzie brakować,bo za dwa tygodnie koniec Dortmundu,koniec meczy,koniec widywania się z Robertem.Koniec wszystkiego.Nie wyobrażam sobie życia bez nich wszystkich.Myślałam,że piłkarze są zadufani w sobie tak jak to wyszło na początku naszej znajomości,gdy próbowali nam się wpakować do naszego pokoju,ale okazali się świetnymi przyjaciółmi.
 -A ja nie zapomnę jak Nina wpatrywała się w twoje zdjęcia,codziennie -zaśmiała się Kat.
 -Spadaj! Podziwiałam go tylko! -rzuciłam w nią poduszką.
 -Na serio tak było,jak mówi Kat? -objął mnie ramieniem.
-Może tak może nie.Co za dużo to nie zdrowo wiedzieć,haha.
 -Pyskata! -zawołał Mario.
-Ty się nie odzywaj,endorfinie szczęścia.
Wszyscy się śmialiśmy,przypominaliśmy sobie śmieszne momenty choćby z naszego dzieciństwa.Wszystko na wesoło.
-Słuchajcie mam 10 biletów na nasze RevierDerby z Schalke! Kto chce?-zawołał Marco.
-My!!! -zawołałyśmy zgodnie.
-Zapraszamy serdecznie dziewczęta, punkt 15:30 na stadionie ale najlepiej być wcześniej u nas w szatni i uspokoić Roberta,który zawsze panikuje -zaśmiał się.
-Co ty mówisz? -zapytał speszony Robert.
-Oj Robciu ,jakich ja się rzeczy dowiaduję,haha.
 -Wymyśla jak zwykle...


 ________

Jest 11 beznadziejny i nudny rozdział.Przepraszam za taką przerwę.Postaram się może coś jutro dodać? Mecz Borussia Dortmund-Schalke 15:30 czekam z emocjami wielkimi!! *___* Czytasz=komentujesz! :D

7 komentarzy:

  1. Świetny! Czekam na następny i życzę weny! :>
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny! Czekam na kolejny♥ zapraszam do mnie :) http://meine-liebe-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski! <3 Ej, wcale nie jest nudny + dodaję do obserwowanych i czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow wszystkie rozdziały świetne :3 niesamowity blog <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny blog! Rozdziały są świetne!
    Obserwuję :D Czekam na kolejny rozdzialik :D
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie :D
    Proszę o opinię i jak ci się coś spodoba to również o obserwację :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nadrobiłam wszystko ;)
    Przepraszam, że komentarz pojawił się dopiero dziś ;/
    Rozdziały cudne, jak cały blog <3
    Czekam na kolejny.
    Zapraszam do siebie, i jeśli mogę prosić o info o nowych w spamie tutaj :)
    http://piszczeklovestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń