-Przecież oni nawet nic nie zrobili! - darła się zdenerwowana Kat.
-Uspokójcie się. Przecież wiadomo, że za tym wszystkim stoi Anka - zakryłam usta dłońmi. Nie chciałam aby takie bezpodstawne oskarżenie wypłynęło z moich ust.
-Dlaczego ona to nam robi? - wydusiła z siebie Klara.
-Pewnie potrzebuje uznania, pieniędzy i bycia w centrum zainteresowania - wymieniałam po kolei wszystkie rzeczy, jakie naszły mi na myśl, lecz nadal zastanawiałam się dlaczego aż tak się zmieniła po tej okropnej sytuacji, która zaszła między nią, mną a Robertem.
-Dzwonię po adwokata, którego jeszcze nie mam! - krzyknęła zapłakana Klara.
-Misia - przykucnęłam przy niej, objęłam ją ramieniem i ciągnęłam dalej - lepiej zadzwoń po Kevina, on cię uspokoi. Jesteś zbyt słaba psychicznie na takie rzeczy. Nawet byśmy nie miały z czego spłacić twojego adwokata. Poczekamy, aż wezwą nas na komendę - byłam zła na siebie i na Ankę. Wszystko działo się w zbyt szybkim tempie. Kto by pomyślał, że wakacje odmienią tak nasze życie. Jesteśmy z piłkarzami.. Pokochałyśmy ich za grę na boisku, nigdy nie chciałyśmy związać się z nimi. Teraz wszystko się zmieniło. Emilia nadal nie może się zdecydować czy Leitner czy Gotze. Kat czuje coś do Marco, ale on nie odwzajemnia jej uczuć, bo... Bo są zarezerwowane dla mnie. A ja przebywając z nim poczułam się podobnie jak w obecności Roberta, nie wiedziałam co.. Boże! zostały nam tylko dwa dni wakacji w Dortmundzie i trzeba będzie wracać do Warszawy. Jak ja to wszystko w tak szybkim czasie załatwię?
-Dziewczyny za dwa dni mamy samolot powrotny - zagadnęłam.
-Matko. - jęknęły.
-Ale to nierealne, aby odlecieć w tak krótkim czasie. Przecież nie zostawimy tego wszystkiego.
-Ale bardziej nierealne jest namówienie rodziców do dłuższego pobyty tutaj - wcięła się Klara.
W mojej kieszeni zaczął wibrować telefon. Numer nieznany. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Nina Lewandowska? - usłyszałam głos w słuchawce.
W pierwszej chwili chciałam zaprzeczyć, przecież nie mam tak na nazwisko, ale po chwili zastanowienia zdałam sobie sprawę, że Robert tak podał. Zrobiło mi się ciepło i poczułam, że łączy nas niesamowita miłość. - Przy telefonie, o co chodzi?
-Jest pani proszona wraz z pani przyjaciółkami na komendę. Musimy was przesłuchać i ustalić jaka była wersja wydarzeń według każdego z was.- Rozłączyłam się.
-Dziewczyny, ruszamy!
********
Po kilkunastu minutach byłyśmy na miejscu.Zobaczyłam Roberta i Marco. Podbiegłam do Roberta, aby go przytulić.
-Proszę nie podchodzić! To bandyci, nie wiadomo co mogą zrobić innym- burknął policjant.
Łzy napłynęły mi do oczu. Miałach ochotę pobić gnojka.
-Jak pan może oskarżać go o coś czego nie zrobił? Przecież to spokojna osoba. On jest piłkarzem, nie mordercą! - wykrzyczałam mu w twarz.
-Uspokój się panienko, bo wylądujesz tu skuta w to - zamachał mi kajdankami przed oczami.
-Pan jest bezczelny i nietolerancyjny. Żądam przeprosin i wytłumaczenia pańskiego zachowania!
-Zamknij się mała.
-Fagasie, odwal się od Niny! Gdybym mógł stłukłbym cię na kwaśne jabłko, że własna matka by cię nie poznała. Nie pozwolę aby ktoś w taki wulgarny sposób odzywał się do mojej dziewczyny!
-Co tu się dzieje? Ben, opanuj nerwy,a ty młodzieńcze nie rób pochopnych ruchów - przemówił do nas przechodzący obok policjant. Postanowiłam porozmawiać z nim w cztery oczy. Wydawał się sympatyczny i myślę, że może mi w jakimś stopniu pomóc. Przeprosiłam wszystkich i oddaliłam się z policjantem, aby porozmawiać w spokoju. Zaczęłam tłumaczyć mu jaka jest sytuacja między nami wszystkimi. Zdawał się słuchać bardzo uważnie. Widziałam jakieś światełko w tunelu. Kiwał głową na moje "zeznania". Po chwili uśmiechnął się i szepnął mi do ucha, że pomoże mi ich wypuścić, ponieważ zawodnicy z Borussi Dortmund nigdy nie braliby udziału w takim czynie. Uścisnęłam jego dłoń i zaczęłam mu dziękować. Nie mogłam pohamować napływających łez, które wyrażały moje szczęście i podziękowania dla sympatycznego mężczyzny.
-Chłopaki wychodzicie. Jesteście oczyszczeni ze wszystkiego, dzięki tej przemiłej dziewczynie. Macie u mnie dług wdzięczności w wysokości darmowego biletu na mecz- zaśmiał się- jestem waszym kibicem, więc zostaliście potraktowani pobłażliwie.
-Dziękujemy panie władzo - powiedzieliśmy wspólnie, po czym poszliśmy na kawę, aby wszystko sobie wyjaśnić i uczcić, jednak coś nie dawało mi spokoju...
******
-Latte? Espresso? Cappuccino? - wyliczał Marco i próbował zapamiętać nasze zamówienia.
-Dlaczego tak się nade mną znęcacie? Od czego jest kelnerka? Jak przyszła to jej podziękowaliście i wysyłacie mnie. o co kaman? - zapytał z udawanym rozżaleniem Marco.
-Jesteś winien dla Niny coś,a po drugie przestępcy muszą odpokutować za swoje złe czyny - naśmiewał się z niego wiecznie wesoły Grosskreutz.
Marco odszedł złożyć zamówienia.
-A wiecie dlaczego siedzieli w kiciu?- zaczął Kevin- Bo coś przeskrobali. Dobre, nie?- wybuchnął śmiechem na całą kawiarnię. Popatrzyliśmy na siebie w niezrozumieniu i udawaliśmy, że nas to śmieszy. Kevin dalej opowiadał jego suchary i niezliczone żarty, a ja wstałam od stolika i podreptałam do łazienki. O mały włos nie wpadłam na odwracającego się Marco z tacą napoi.
-Przepraszam- wydukałam i poszłam w stronę łazienki.
**
Reus odłożył tacę na stolik i kazał każdemu brać swoje zamówienie,a ich przeprosił na chwilę i podążył za Niną.
**
Wychodząc z łazienki zobaczyłam opierającego się o ścianę Marco. Popatrzyłam na niego z zaskoczeniem.
-Czekasz na mnie? - zapytałam nieśmiało.
-Tak - zatrzymał się na chwilę, jakby nie wiedział co powiedzieć.- Bo widzisz chciałem bardzo ci podziękować, że wyciągnęłaś nas z tego no i wiesz... - zaczął się jąkać i gubić w własnych słowach. Brak słów wywołany zakłopotaniem nie trwał długo, bo zrobił coś co chciał zrobić od dawna. Objął mnie i pocałował...
__________________
Po 4 miesiącach przerwy jest już 13 rozdział. Krótki, bo nie mam weny, nie wiedziałam jak można barwnie napisać rozdział o wydostaniu ich z komisariatu, więc zakończyłam go zaskoczeniem, które da mi wiele do napisania w następnym rozdziale, który jak myślę będzie pojawiał się dość regularnie (pewnie w weekendy).
Bardzo proszę o komentarze nawet z negatywnymi opiniami w końcu krytyka też jest potrzebna. Tak jak pisałam proszę o te komentarze, bo dzięki nim wiem, że ktoś to czyta i dają mi motywację do dalszego działania. Do piątku? :D
No nareszcie! ♥
OdpowiedzUsuńTrochę się pogubiłam, bo ostatni rozdział czytałam dopiero 4 miesiące temu, ale jakoś dałam sobie radę, hehe, czy dam radę? Tak, bonbons da radę! No ale w każdym bądź razie przejdę do rozdziału xD
Więc zastanawiam się czemu przez tyle miesięcy nie dodałaś go no, ale wybaczam i muszę powiedzieć, że ten bardzo mi się podoba. Dobrze, że wszystko się wyjaśniło a temu policjantowi to chyba nawet ja bym przyłożyła, bezczelny facet. Dobrze, że był też drugi znacznie sympatyczniejszy, który wysłuchał zeznań i się nie rzucał jak tamten. I ta końcówka, Marco romantyk, haha ♥
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na piątek! ♥
Naaaareeeeszcie <3 Ach Kevin i te jego żarty :3 rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie jednym tchem :3
OdpowiedzUsuńNo i nie wiem co powiedzieć.
Genialne!<3
Zaobserwuję,zapraszam do siebie,bo ciężko rozkręcić mi bloga a dopiero zaczynam :(