-Marco przestań! -odsunęłam go od siebie- Nie rozumiesz, że nic z tego nie będzie?
-Rozumiałem to od samego początku -powiedział po dłuższej chwili ze smutkiem w głosie.
-To czemu to robisz? Chcesz nam wszystkim zrujnować życie? Niedawno co mieliśmy dokładkę emocji - mówiłam opanowanym tonem, jednak chciałam wybuchnąć złością i oskarżeniami w jego stronę.
-Dobra. Tego nie było, to nie ma sensu.
-Ależ było. Musisz powiedzieć o tym co zrobiłeś dla Roberta.
-To mój przyjaciel, nie powiem mu tego...
-Jeżeli ty tego nie zrobisz, to sama to załatwię -zakomunikowałam mu, po czym wyszłam z łazienki. Z udawanym uśmiechem na twarzy powitałam towarzystwo ponownie. Zajęłam swoje miejsce obok Lewego. Rozmowy się urwały i wszyscy wpatrywali się we mnie, jakbym miała im coś powiedzieć, a oni na to tylko czekają.
-C..coś nie tak? -strasznie się bałam, że ktoś widział tą sytuację z Marco...
-Nic, tak po prostu zastanawiamy się gdzie nam zwialiście, haha -zaśmiał się Kevin.
-Ha-ha-ha, no tak zabawne. Tyle czasu mnie nie było, jakby ktoś mnie porwał -próbowałam podtrzymać żart Kevina ale byłam w tym słaba. Kiepsko mi wychodziło udawanie i rozśmieszanie ludzi. Wzięłam do ust kawałek ciasta, które pod moją nieobecność zamówili sobie. Nie wiedziałam co innego zrobić, aby nie zachowywać się głupio. Przy stole nadal trwała cisza. Nagle ktoś szarpnął mnie za rękę wyrywając z przemyśleń. Był to Robert. Wyczytałam z jego oczu, że musimy porozmawiać na osobności. Złapałam go za rękę i pomaszerowaliśmy razem alejką usłaną pięknymi kwiatami i pnącymi się do góry bluszczami. Rozglądałam się do około, a on wpatrywał się przez jakiś odłamek czasu w drogę.
-Nina -zakończył tą morderczą ciszę, która niszczyła mnie od środka- wiem, że te wszystkie przeżycia przy moim boku nie były dla ciebie łatwe. W żaden sposób nie wynagrodzę ci tych zepsutych wakacji, ale chcę żebś wiedziała, że cię kocham. Nie chcę abyś tak przy mnie się męczyła, tym bardziej, że to są twoje ostatnie dni w Dortmundzie... więc jeśli chcesz to zrób to i odejdź ode mnie. Będzie trudno, może nigdy się już po tym nie podniosę, ale chcę abyś była szczęśliwa -uścisnął mocniej moją rękę i zerknął na mnie przez ułamek sekundy.
Nie mógł nic wyczytać z mojej twarzy. Ciężko było mi pojąć te okropne słowa, które wychodziły z jego ust bez zająknięcią, jakby ćwiczył tą kwestię od dłuższego czasu. A ja musiałam podjąć decyzję. Skoro chce teraz rozmowy szczerej to niech mu będzie, ja nie mogę z tym czekać.
-Zaskoczyłeś mnie swoją wypowiedzią. Zrobiłam coś strasznego, to znaczy nie ja, bo tego nie chciałam, ale dałam się, no, nie wiem jak to... -plątałam się we własnych słowach. To była najtrudniejsza rzecz jaką dano mi powiedzieć dla osoby, którą kocham całym sercem.
-Nina, o co chodzi? Powiedz mi. Czy ktoś ci wyrządził krzywdę? - wydawał się podenerwowany.
-Nikt mi nic nie zrobił, spokojnie -czułam jak się odpręża - Tylko chodzi o to, że poszłam do łazienki, a kiedy wychodziłam stał tam on. To było tak nagle. Ja nie chciałam tego, przysięgam - czułam podchodzące łzy do oczu,a mój głos z każdym słowem stawał się coraz bardziej łamliwy. -On mnie pocałował. To wszystko działo się tak spontanicznie, nie zdążyłam zareagować...
-Marco? To był Marco? -przytaknęłam. Spodziewałam się najgorszego, które chyba nadchodziło. -Tak myślałem, że w końcu to zrobi. Widać to jak się na ciebie patrzy, często o tobie opowiadał dla Nuriego. Moje przeczucia się sprawdziły.
-Wiem, że już nic nie zmienię, ale ja cię kocham. Nie chciałam tego. Przypuszczam co teraz zrobisz...
-Myślisz, że co. Teraz cię przytulę? Pogłaszczę po głowie i powiem, że wszystko jest okey? Nie jest okey! -wykrzyczał- Ale każdy z nas zaliczył wpadkę, tylko, że moja była okropna. Robiłem to świadomie, mimo, że nie chciałem. Ale ty mi wybaczyłaś, bo miłość jest najsilniejszym uczuciem i ty mnie tego nauczyłaś. Nie umiem bez ciebie żyć, ale..
-Ale to koniec -szepnęłam.
-..ty będziesz musiała żyć beze mnie, bo obiecuję ci, że Marco tak dostanie, że znowu trafię za te kraty -uśmiechnął się. Uwielbiam ten widok, gdy się uśmiecha i jego słodkie dołki w policzkach.
-Robert, ty głupku! -rzuciłam mu się na szyję - Przestraszyłeś mnie! Obiecaj mi, że załatwisz to w miarę polubownie i obędzie się bez rękoczynów. -Dziękuję za wybaczenie tego okropnego czynu, haha.
-Gdzie księżna sobie życzy teraz? -podniósł mnie i posadził "na baranach".
-Przed siebie? Jak najdalej od Marco? Jak najdalej od myśli o moim wyjeździe?
-Robi się, kochanie. Ale czy ty na prawdę musisz wyjeżdżać za dwa dni? -przeciągał ostatnie wyrazy, w wyrazie smutku.
-Nie mam pieniędzy na dłuższy pobyt. I nie chodzi tu tylko o to. Moi rodzice się nie zgodzą na takie coś, w ogóle boję się jak zaakceptują fakt, że w przeciągu dwóch tygodni mam chłopaka, z którym zdążyłam przeżyć tyle emocji, co niejedna para przez całe życie. Oczywiście ostatnie zdanie mówione jest z zamiarem śmiechu, więc nie obrażaj się.
-Na pewno twoi rodzice są fajni i po jakimś czasie muszą to zaakceptować. Twoje życie, twoje wybory. Postaram się załatwić wam dłuższy pobyt.
-Haha, trzymam za słowo, rycerzu - jego pewność siebie doprowadzała mnie do śmiechu czasami.
-A propo's. Zapraszam cię dzisiaj na 19.30 do... a zresztą nieważne. Przyjadę po ciebie.
-Brzmi tajemniczo.
Przez dłuższy czas wędrowaliśmy w milczeniu podziwiając otaczającą nas przyrodę. Słońco wysoko nad nami świeciło nieubłaganie. Z miejsca, w którym się znajdowaliśmy było widać Signal Iduna Park. Nazywam go moim drugim domem. Często przychodziłam na opustoszały stadion, siadałam na trybunach i przemyślałam wiele spraw. Czułam się jakbym była w miejscu, do którego zaglądam codziennie przez całe moje życie. A my wędrowaliśmy coraz dalej podziwiając wszystko i dziękujac za nieskończony, ale piękny dzień.
*******
Na zegarku 19:28. Czas szykować się do wyjścia. Gdy malowałam usta błyszczykiem usłyszałam klakson samochodu. Pomachałam dziewczynom i zbiegłam schodami w dół. Wsiadłam do samochodu. Ruszyliśmy. Zatrzymał samochód przed polaną. Z daleka widziałam skoszoną trawę, przygotowany koc z różnymi daniami, a co najważniejsze widok na zachodzące słońce. Rozmarzyłam się. Tu było tak pięknie. Jednak nie miałam dużo czasu na podziwianie tego wszystkiego z dalka, ponieważ pociągnął mnie za rękę. Usiadłam na miękkim kocu.
-Sam robiłeś te wszystkie dania? -zapytałam z niedowierzaniem.
-Wiesz, zazwyczaj to nie przygotowuję jedzenia,a tym bardziej nie takich posiłków, ale dla ciebie wszystko -puścił oczko -Smacznego.
Kosztowaliśmy te wszystkie potrawy. Przyznam, że świetny z niego kucharz. Gdy byliśmy już najedzeni kazał mi wstać i się odwrócić. Odwróciłam się według jego nakazu, ale strasznie byłam ciekawa po co.
-Mam! -krzyknał uradowany.
-Fajnie, tylko szkoda, że ja nie wiem co to jest -powiedziałam ze śmiechem.
-Odwróć się, ale zasłoń oczy. Kiedy powiem już możesz je odsłonić.
Usłyszałam 'już', więc to zrobiłam. A on... on klęczał przede mną i otwierał wieczko pudełeczka,w którym znajdował się cudowny pierścionek z wysadzanym brylantem. Jego uśmiech mówił wszystko.
-Wiem, pewnie zaraz zaczniesz mówić, że krótko się znamy i bla bla bla.'Dla mnie to nie ma znaczenia, wiem co chcę i tylko ty się dla mnie liczysz.
Tysiąve myśli wirowało mi po głowie, a wszystkie były na tak, ale ja nie byłam pewna na sto procent, bo na nieskończoną liczbę procent, że tak.
-Tak, tak, tak! -rzuciłam mu się na szyję, zanim zdążył włożyć mi na palec pierścionek.
------
Rozdział dość długi, ale mam nadzieję, że podoba się. BARDZO PROSZĘ O KOMONTOWANIE, TO MNIE MOTYWUJE I DAJE MI SIŁĘ DO KOLEJNYCH ROZDZIAŁÓW. MOŻNA PISAĆ Z ANONIMA JEŚLI KTOŚ NIE MA KONTA,A CHCE :)
Aww, Robert zaręczył się Ninie, trudno wyobrazić sobie jak wspaniale się czuła *o*
OdpowiedzUsuńMyślę, że Marco będzie jeszcze zabiegał o uczucia głównej bohaterki, haha, ja jestę wróżbitę bonbonsę xD
Rozdział jak zawsze świetny ♥
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następny :*
Jeeeeejku Robert słodziak *_* :3 rozdział oczywiście cudowny jestem ciekawa dalszego biegu zdarzeń
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Wspaniały *-*
OdpowiedzUsuńŚwietnie :******
OdpowiedzUsuńOjej jak słodko...*-* Robert oświadczył się Ninie ! ;O Rozdział jest bardzo ciekawy ! ;**
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego ! ;* (Nadrobiłam wszystko )
Dodaję do obserwowanych! <3 Pozdrawiam. ♥
Zapraszam również do mnie http://zmienmy-przyszlosc-na-lepsza.blogspot.com/ dopiero zaczynam i zależy mi na szczerej opinii :)
Jej ! Robert wreście oświadczył się. ^^
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały. Nadrobiłam poprzednie rozdziały. <3 Masz talent do pisania. :) Czekam na nn ;* Pozdrawiam. ;D
Zapraszam do mnie: http://mow-szeptem-jesli-mowisz-o-miloscii.blogspot.com/
Genialne pieknie się czyta wciagające:) nie mogeuwirzyćżeto trak szybko siętoczy :) GRATULUJĘ!!!!
OdpowiedzUsuńDopiero teraz odkryłam, że w ogóle piszesz opowiadanie, bo mam taki spam, że Twoje powiadomienie gdzieś mi tam się zaplątało ;* Świetny rozdział, najbardziej podoba mi się końcówka :D Liczę na jakiś nowy rozdział w przyszłości.
OdpowiedzUsuń