Translate

niedziela, 4 sierpnia 2013

Po krótkiej drodze do hotelu,która zdawała się ciągnąć w nieskończoność odebrałyśmy kluczyk z recepcji.Spojrzałam na zegarek.23:45.Kurcze,jak późno.Wyciągnęłam komórkę i napisałam wiadomość dla Roberta,świadczącą o moim szczęśliwym dojściu do domu. Ziewałam przez cały czas.W pierwszej kolejności co zrobiłam to rzuciłam się na łóżko i wtuliłam twarz w mięciutką poduszkę.Zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć o nim.Powoli odpływałam...
-Anka,nigdzie teraz nie wyjdziesz,nie ma mowy! Rozumiesz mnie czy mam powtórzyć głośniej,aby cały hotel się dowiedziałam? -krzyczała Kat.
Jej wyraz twarzy mówił sam za siebie.Jeżeli Anka jej nie posłucha to Kat,będzie gotowa skoczyć jej do gardła.Nienawidziłam jak się kłócą.W ogóle nie lubię kłótni i kompletnie nie wiem po co one są.Jakby nie można było w spokoju wymienić kilka zdań.
-Nikt mi nie będzie zabraniał wychodzić! Mam już 18 lat,nie jesteś moją matką! -wykrzyczała jej prosto w twarz zdenerwowana Ania.-Proszę,umówiłam się z kimś.A ta osoba jest dla mnie bardzo ważna -jej ton głosu był milszy i delikatniejszy.
Kat tylko westchnęła.Ne chciałam stawać po niczyjej stronie.Każda z nich miała rację.Ma 18 lat decyduje za siebie,ale powinna uszanować to,że martwimy się o nią jeszcze bardziej po tym co mi mogłoby się stać gdyby nie Robert.A propos dostałam SMS.Chyba od niego.Otworzyłam skrzynkę pocztową.Uśmiechnęłam się do telefonu.
"Cieszę się,że jesteś cała i zdrowa.Gdyby coś Ci się stało w trakcie to bym sobie nie wybaczył,że pozwoliłem Tobie odejść.Co powiesz na jutrzejszą kawę? Miłych snów! Robert."
Odpowiedź była krótka i oczywista.Ok.Ania wyszła,obiecała,że wróci niedługo,Robert mnie rozweselił,Klara się kąpie,Emilia czyta książkę,a Kat obserwuje mnie z miłością w oczach.Skoro wszystko się tak dobrze ułożyło postanowiłam zasnąć i nie zadręczać się niedaleką przeszłością. 
                                  *****
Zerwałam się z łóżka,jakby ktoś polał mnie zimną wodą.Popatrzyłam na stolik przy szafce.Gazeta.Hmm,ciekawe co ona tutaj robi.Postanowiłam zobaczyć co się dzieje w świecie.Wzięłam gazetę do ręki i zamarłam.Na pierwszej stronie były moje zdjęcia.Jak stałam z Robertem przy automacie do kawy i z piwiarni.Nagłówek brzmiał jednoznacznie."Nowa dziewczyna czy kochana Roberta Lewandowskiego?"Ciekawe czy on o tym w ogóle wie.Gazety to jedno i wielkie kłamstwa.Ubrałam się w przewiewną kremową sukienkę do tego klapki.Zero makijażu,stawiam na naturalność! Uczesałam włosy w wysokiego koka.Postanowiłam zjeść śniadanie,więc poszłam na dół w stronę restauracji,a śpiochy niech dalej śpią.Schodząc zobaczyłam Anię w objęciach jakieś mężczyzny.Schowałam się za ścianą i lekko wychyliłam głowę.Kto to mógł być? Brunet.Czarne włosy...Czyżby Robert? Nie,to niemożliwe.Przecież dużo jest takich chłopaków.Wyszłam z ukrycia i nie patrząc na nich,po cichu udałam się coś przegryźć.Usiadłam przy wolnym stoliku.Wzięłam na talerz sałatkę w owoców morza i kubek kawy.Jedząc zamyśliłam się tak,że straciłam orientację we wszystkim.
-Dzień dobry,ranny ptaszku! -wybudził mnie ktoś z rozmyśleń.
Spojrzałam się.Robert.No tak,w końcu mają w tym hotelu też pokoje zarezerwowane dla siebie.
-Hej,przepraszam,ale się zamyśliłam - powiedziałam zawstydzona.
-Nie ma sprawy,zdarza się każdemu.Widzę,że już kawa wzięta,a na mnie nie zaczekałaś -powiedział z udawanym smutkiem.
-Kompletnie wypadło mi z głowy,że masz tu pokój.
-W zamian za to, co powiesz na małą rozrywkę? -Co masz na myśli? -spytałam unosząc jedną brew do góry.
-No nie wiem,może plaża,co ty na to?-uśmiechnął się.
-Jeżeli nie oblejesz mnie kawą,nie będzie kłótni o koc,nikt mnie nie będzie chciał porwać,a ty nie wdasz się w bójkę,to mi pasuje -zaśmiałam się.
Odpowiedział mi śmiechem.
-Może najlepiej pójdziemy teraz,póki nie ma takiego słońca?-zaproponował.
-Z chęcią,ale tam na górze,czekają na mnie przyjaciółki,wolę poczekać ,aż się zbudzą,może dotrzymają nam towarzystwa? -wzięłam łyk kawy.
-Świetny pomysł! Zbiorę swoich kumpli.Może przyjdzie nawet Mario Goetze.
-Nie ma sprawy.
-Widzimy się o 13?
Pokiwałam głową na znak,że się zgadzam.Wypiłam kawę.Wywaliłam plastikowy kubek i plastikowy talerz.Byłam taka szczęśliwa.Teraz tyle zostaje obudzić dziewczyny i je namówić na wyjście.Szybkimi krokami,znalazłam się w naszym pokoju.
-Pobudka,dziewczęta!! -krzyknęłam najgłośniej jak umiałam,ale też tak,aby nikomu z gości nie przeszkodzić. Usłyszałam tylko zaspane głosy,które pytały co się dzieje.Odwróciły głowy w moją stronę,popatrzył przez chwilę,a później na budzik.Jako pierwsza wstała Kat.Zamknęła się w łazience.Tuż za nią wstała Emilia i Klara.A gdzie Anka?
-Ania jeszcze nie wróciła?-zapytałam zdziwiona.
Pomachały głowami na nie.Cóż,może znowu wyszła z tym chłoptasiem...
-Mam dla was pewną propozycję.Otóż w czasie śniadania,spotkałam Roberta Lewandowskiego.Zaproponował,że możemy iść na plażę.Zgodziłam się. Teraz tylko decyzja zależy od was. A i od razu uprzedzam,że będą tam inni koledzy Roberta.Więc jak?
-Nie no dla mnie pasuje.
-Mi też.
-Zgadzam się.
W tej samej chwili weszła do pokoju rozpromieniona Ania.Pomachała nam na powitanie.Przejrzała się w lustrze i wyjęła maskarę do rzęs.Przeciągnęła po nich dwa razy.I pokierowała się w stronę drzwi.
-Ania,a ty gdzie znowu? Myślałam,że wszystkie pójdziemy na plażę o 13 -oznajmiłam jej.
-Jejku,przepraszam cię Nina,ale na prawdę nie mogę.Już się umówiłam,a przełożyć spotkania nie mogę.Może następnym razem?
Nie dała mi czasu na odpowiedź.Wyszła.Wzruszyłam ramionami.Od jakiegoś czasu kompletnie jej nie rozumiałam.Cóż,ma osiemnaście lat.Jednym słowem jest pełnoletnia i może robić co chce.Po godzinie dziewczyny były umyte i ubrane.Robert dał znać,że przyjedzie po nas jednym samochodem,a koledzy drugim.Ale jeden nie przyjdzie,bo gdzieś wyszedł przed chwilą.Czyżby to ten ,który obściskiwał się z Anią,przy wejściu? W między czasie,poszłam z nimi na drugie śniadanie (nie jadłam nic,tylko dotrzymywałam im towarzystwa). Potem została nam tylko godzina i to niecała.Każda po kolei do łazienki i makijaż,oprócz mnie.Kat miała na sobie turkusowe krótkie spodenki i żółtą bluzkę na ramiączka,Emilia założyła spódniczkę różową i do tego biała bluzka,Klara krótkie czarne spodenki i pomarańczowa bluzka.Zapakowałyśmy w koszyki prowiant,(stroje kąpielowe pod ubraniami),koce,kapelusze,okulary,ręczniki...Jednym słowem wszystko co potrzebne na plażę.Dziesięć minut przed czasem przyjechał po nas Robert.Wsiadłyśmy zadowolone.
-Chłopaki są już na plaży -oznajmił Robert.
Plaża. Dojechaliśmy na plażę.Upał.Wyjęłyśmy z koszy to co potrzebne i rozłożyłyśmy na piachu.Gdy wszyscy byliśmy w gronie,postanowiliśmy się lepiej zapoznać.Każdy każdemu podawał rękę i mówił swoje imię.Marco mówiąc i słuchając zapomniał jak się nazywa.Śmialiśmy się z niego przez cały czas.Na plaży taki wyluzowany,a na meczach i tak dalej wygląda na gbura.Jednak się myliłam co do teraz.Wszystkie zdjęłyśmy stroje,aby móc się wykąpać.Marco nie oszczędził sobie głupich uwag na temat Kat.
-A ty tak się na słońcu spiekłaś czy rodzice urodzili cię jako Indianina?-zaśmiał się.
Jednak nikt się z tego nie śmiał.Widziałam,że jest jej strasznie przykro.Postanowiłam mu się odwdzięczyć.
-Przynajmniej nie przypomina małpy,która używała za dużo kremów do twarzy i się wybieliła strasznie,i nie jest rasistką.
Chłopcy zaczęli się śmiać.Jednak nam nie było do śmiechu.Kat złapała mnie za ramię,jakby chciała powiedzieć,abym dała temu spokój.Ale ja nie pozwolę,aby ktoś obrażał moją najlepszą przyjaciółkę.Żeby trochę rozluźnić atmosferę,poszłyśmy we cztery popływać.
                                                      Robert
Nie miałem pojęcia,dlaczego Marco tak się uczepił Kat.Jest ładną,inteligentną i miłą dziewczyną.Nie będę brał go na żadną rozmowę,jak zawsze,o nie! Haha.Spodobała mi się postawa Niny,która nie pozwoliła,aby poniewierał jej przyjaciółką, to jest dopiero oddanie.Nina jest wspaniałą dziewczyną.Urzekła mnie w niej jej dziewczęcość i ,że nie próbuje nikogo udawać.Tylko czy ona kogoś ma?Przecież nie mogę się jej od tak spytać.

1 komentarz:

  1. Przeczytałam wszystko i na prawdę cholernie mi się podoba. Jestem pod megaa wrażeniem.!;D
    Ciekawe jak się dalej to wszystko potoczy.;**

    OdpowiedzUsuń