Translate

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 7
 Nie mogę w to uwierzyć,że on...że on mnie pocałował! Było niesamowicie. Nawet nie wiem jak to opisać. Dlaczego to zrobił? Nie wiem.Idąc w stronę ławki,poczułam wibracje w kieszeni od telefonu.Zobaczyłam na wyświetlacz,Robert.Odebrałam.
 -Halo?
-Przepraszam cię Nina za wczorajsze,ale...nie mogłem się powstrzymać -słyszałam w jego głosie smutek.
-Robert,nie masz za co mmie przepraszać.Muszę ci się do czegoś przyznać.Podobało mi się i nie wiem dlaczego czekałam na to,mimo tego,że..
-Nie jesteś we mnie zakochana? -przerwał mi.
Czemu zawsze wiedział co chcę powiedzieć? Czuję się jakbym zraniła mu serce i to dosłownie.
 -Robert,kochanie! -usłyszałam głos w słuchawce dobiegający z miejsca,gdzie znajdował się Robert.
-Anka? -niechcący powiedziałam do słuchawki,ale na tyle cicho i niewyraźnie,że chyba nie słyszał.
-Em...Przepraszam muszę kończyć.Trzymaj się!- i się rozłączył.

 Sama nie wiem co myśleć.Daje mi tyle powodów,aby myśleć,że on i Ania są ze sobą.Miałam usiąść na ławkę,ale wolę wracać do hotelu i się rozerwać.Może zakupy z dziewczynami? Czemu nie.Doszłam do hotelu.Otworzyłam pokój.
-A ty gdzie znowu byłaś,kobieto? -zapytała rozpromieniona Klara.
 -Uciekłam od was i tego hotelu -zaśmiałam się.
-W takim razie czeka cię,kilku godzinna męczarnia z nami.Lecimy na zakupy! -ogłosiła Kat.
-Co wy wszyscy czytacie mi w myślach?-niepotrzebnie wypaliłam z tym tekstem.
 Spojrzały na mnie pytająco.
 -Nina,coś się dzieje?
 Pokręciłam głową.Nie miałam ochoty zwierzać im się z moich przypuszczać i domysłów.Bynajmniej nie teraz.
 -Torebki w ręcę i idziemy szanowne panie! -wykrzyczałam z radością.
-O tak! -odpowiedziały wszystkie chórem.
 Pierwszy sklep jaki odwiedziłyśmy nazywał się "Gold".Kojarzy mi się ze sklepem jubilerskim,ale cóż,ważne abyśmy coś wynalazły.W pierwszej kolejności rzuciła mi mi się w ocz piękna i zwiewna wrzosowa sukienka.Podbiegłam do niej.Akurat ostatni mój rozmiar M.Poszłam do przymierzalni.Dobra,tylko ramiączka trochę dziwne,ale to nic.W między czasie się przerobi.Dziewczyny chyba też coś upatrzyły.Ze sklepu wyszłyśmy z dziesięcioma torbami.Siedziałyśmy tam chyba przeszło godzinę.Po drodze zajrzałyśmy do kilku sklepów.Obkupiłyśmy się ciuchami i biżuterią.Jak na razie to chyba koniec.Mój budżet na tyle nie pozwala.Kierowałyśmy się w stronę parku,aby na chwilkę odpocząć.Poszłam do sklepu kupić po lodzie dla każdej.
-Proszę -uśmiechnęłam się do nich.
-Dziękujemy -odpowiedziała za wszystkie Emilia.
Popatrzyłam się instyktownie w stronę drogi.
 -Dziewczyny,mamy kłopoty.
-Dlaczego? -zapytała Kat.
Wskazałam palcem w stronę mężczyzny,który szedł do nas.
 -Marco! -orzywiła się Kat.
 -Hej,Kat! -posłał jej uwodzicielski uśmiech,a na nas tylko skinął.
Jak dla mnie,facet ostatnia klasa.Postanowiłam się jakoś stąd wyrwać.Nie chciałam przebywać w towarzystwie Marco.Jakoś nie lubię go.Powoli odchodziłam od naszej ławki.
-A gdzie to się panienka wybiera? -zapytał Marco z uśmieszkiem.
-Tam gdzie nie cię nie ma! -krzyknęłam do niego.
-Spokojnie,po co te nerwy?
Nic mu nie odpowiedziałam,tylko odeszłam szybkim krokiem i usłyszałam za sobą: -Przepraszam was,miłe panie,ale ta dama... -urwał w połowie zdania.
Usłyszałam za sobą kroki.Tylko nie ten bydlak.Złapał mnie za nadgarstek.
 -Poczekaj,no.Dlaczego ty jesteś taka nerwowa? -zapytał mnie spokojnie.
 -Wiesz,twoje teksty i zachowanie w stosunku do mnie,czy do Kat nie jest stosowny. -Przepraszam.
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował czule.
                                                                       Marco
 Musiałem to zrobić,aby w końcu zobaczyła,że jest dla mnie ważna.A zresztą zakład to zakład! Powiedziałem dla Sahina,że ją pocałuję w przeciągu tygodnia i tak się stało.Teraz oddaje mi sto złotych.Nie wiem dlaczego Nina uważa mnie za takiego bydlaka.Nie jestem taki,a tym bardziej nie w stosunku do niej.Nie moja wina,że inaczej zachować się nie mogę.Wariuję jak jest w pobliżu.Biada nam chłopakom...Było bardzo przyjemnie pocałować ją,chociaż go nie odwzajemniła, tylko...
                                                                     Nina
 ...przywaliłam mu z liścia,aby wreszcie się nauczył.Nie jestem panienką do kolekcji,którą każdy może całować! Wystarczy tego! Ci wszyscy piłkarze działają mi na nerwach!
-Jak mogłeś to zrobić,ty..ty debilu! -wykrzyczałam mu prosto w twarz.
 -Jak mogłem? Zrobiłem to o co mnie prosiłaś -powiedział z sarkazmem.
 -Nigdy nie podchodź do mnie,a tym bardziej mnie nie dotykaj!
Idź gdzie indziej wyrywać sobie panienki!-pobiegłam najszybciej jak umiałam.
Po drodze wpadłam na kogoś.
 -Nina?
-Przepraszam nie chciałam -powiedziałam ledwo dosłyszalnie.
-Co się dzieje? A tak w ogóle to Nuri jestem -wyciągnął do mnie dłoń.
 -Dużo się dzieje,ale może opowiem ci to innym razem -uścisnęłam jego dłoń.
-Podwieźć cię gdzieś? -zapytał z troską.
 -Jeżeli możesz to prosiłabym do hotelu.
-Nie ma sprawy.Wsiadaj!
 Wsiadłam do jego samochodu na przodzie.Zapięłam pasy.W trakcie drogi nie odezwał się do mnie,ani słowem.I za to go polubiłam.Tylko od czasu do czasu popatrzył na mnie z troską.W końcu przed hotelem.Wysiedliśmy z samochodu.
-Dzięki,Nuri -posłałam mu uśmiech.
 -Cała przyjemnosć po mojej stronie -zaśmiał się lekko. -Posiedzieć z Tobą w pokoju? -Chyba przyda mi się na chwilę towarzystwo,więc czemu nie?
Sahin był dżentelmenem,więc zaniósł mi torby z zakupami do pokoju.
-Dzięki jeszcze raz!
 -Na prawdę nie masz za co.Traktuj mnie jak przyjaciela.
 -No tak,w końcu prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie -zaśmialiśmy się.
 -A więc może  powiesz mi o co chodzi? -przysiadł na łóżku i poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam.Opowiedziałam mu wszystko o moich przypuszczeniach,pocałunku Roberta i Marco.Zagwizdał.
-No to nieźle się porobiło.Nina,nie wiem co powiedzieć.Nie jestem najlepszy w takich sprawach -popatrzył na mnie z wyrazem współczucia. - Jeżeli chodzi o Roberta...Nie wiem gdzie on łazi dniami i nocami,co robi,z kim jest.Nie pomogę ci.A Marco? Jak to Marco.Facet na baby.
-Zauważyłam.Zawsze macie takie problemy z Marco? A jeżeli chodzi o Roberta,to chyba miał niedawno dziewczynę.
-Eh,nie zwracamy na niego uwagi.To nie była jego dziewczyna,tylko przyjaciółka -Ania,nic więcej.
-Dzięki,że mi wszystko powiedziałeś.
 -No nie wszystko...Jeżeli chodzi o pocałunek Marco...Założyłem się z nim,że w przeciągu tygodnia cię pocałuje i...sama widzisz rezultat -zwiesił głowę.
-Ty to nazywasz rezultatem? -krzyknęłam oburzona. -Jak mogłeś? Co ty sobie wyobrażasz? Zakładać się o mnie? Dlaczego udajesz mojego przyjaciela? Żeby Marco mógł mnie szybciej zdobyć? -krzyczałam płacząc.
 -Nina,ja...
-Wynoś się z mojego pokoju! Wynoś się!!
 Wyszedł bez słowa,a ja jak głupia upadłam na podłogę i zaczęłam płakać.Dlaczego ci faceci są tak okrutni? W Polsce mi nie wychodzi,w Niemczech też nie.Jestem do niczego!Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.Zanim zdążyłam odpowiedzieć i wytrzeć łzy,zza drzwi wyjrzała głowa Roberta. Jeszcze jego było mi trzeba.
 -Mogę?
Rozejrzał się po pokoju.Gdy zobaczył mnie siedzącą i zapłakaną na podłodze szybko podbiegł i otoczył mnie ramieniem.Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać.
-Ja już nie mogę tak żyć,nie mogę.
 -Ciii.
Próbował uspokoić mnie Robert.Rozejrzał się po pokoju i wziął leżące na nocnym stoliku chusteczki.Podał mi.Wysmarkałam się i otarłam łzy cieknące po policzkach.Usadowił się w takiej samej pozycji,a ja tak samo oparłam się o jego ramię.Pocałował mnie w czubek głowy.
 -Zaraz ci coś pokażę.
 Wyciągnął telefon,wszedł w aparat i pokazał mi moje zdjęcie z tamtego dnia,gdy mnie pocałował.Uśmiechnęłam się do telefonu.On wiedział jak mi poprawić humor.Z racji,że zdjęcie było zrobione z daleka,chciałam przybliżyć.Ale zamiast tego przerzuciłam na następne.I moim oczom ukazało się zdjęcie Roberta i Anki całujących się!!
-Ty kręcisz z Anką? -krzyknęłam po raz setny w tym dniu.
 -Nina,daj mi wytłumaczyć,ja i Anka to..
-Przelotny romans,tak? Wynoś się kłamco i nie wracaj tu nigdy więcej!!
-Nina,daj mi wytłumaczyć,proszę.
 -Nie ma co tu tłumaczyć.Proszę nie pokazuj mi się więcej na oczy.Nie chcę cię widzieć,rozumiesz?
 -Rozumiem.
 Wyszedł.A ja ze złości i bezsilności walnęłam poduszką w zamknięte drzwi i osunęłam się na łóżko.

3 komentarze:

  1. Matko genialny.!;* Jak ja bym chciała tak pisać ja ty.;D
    Marco- kanalia, Robert- kanalia, Nuri- kanalia.;/
    Biedna dziewczyna tylko współczuć.;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Ciekawe co tak na prawdę czuje Robert do Ani

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez przesady,kochana ! :D Rozdział..przyznam dużo się w nim dzieje przykrych rzeczy przez ,które Nina musi cierpieć i będzie cierpiała.Piszesz tak jak ja,a nawet lepiej! :D I szykuj następny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń